Perkusyjny wieloświat – podróż do świata rytmu

Celem zadania „Perkusyjny wieloświat – podróż do świata rytmu” jest popularyzacja muzyki perkusyjnej, związanego z nią dziedzictwa i tradycji oraz promocja artystów-wykonawców zajmujących się tą unikalną, mało zakorzenioną w świadomości społecznej, formą sztuki.

Projekt obejmuje cykl pięciu filmów edukacyjnych, dzięki którym można poznać różne oblicza instrumentów perkusyjnych – od membranofonów i „małych przeszkadzajek”, na których realizowany jest fundament rytmiczny większości gatunków muzycznych, aż po melodyczne idiofony takie jak marimba, wibrafon czy ksylofon – stanowiące niezwykle ciekawe i jeszcze mało rozpoznawalne perkusyjne instrumenty solowe.

Film IEtniczne instrumenty perkusyjne

Nie ważne do jakiego zakątka świata się wybierzemy – czy udamy się w podróż do Afryki, Azji lub Ameryki Południowej – w każdym rejonie naszego globu znajdziemy jakieś instrumenty perkusyjne, specyficzne dla danego obszaru i grupy ludzi go zamieszkującej. Dzieje się tak przede wszystkim dlatego, iż rytm i puls stanowią nie tylko organiczny element składowy samej muzyki, ale także elementarny pierwiastek rodzący się już w głębi ludzkiego organizmu. Bicie serca – pierwsze dźwięki jakich doznajemy na długo przed przyjściem na świat. Czyż to nie one determinują naszą odwieczną dążność do rytmicznej ekspresji? Być może jest to stwierdzenie nazbyt daleko idące, lecz czy tupanie nogami w chwilach zniecierpliwienia, klaskanie z zachwytu lub też pukanie do drzwi będące wszak elementem komunikacji nie brzmią znajomo? Nie dowodzą implikacji? Nie ma wątpliwości, iż potrzeby tego rodzaju wykazywali już nasi dalecy przodkowie pochodzący ze wszystkich kierunków róży wiatrów. Zrazu sięgali oni spontaniczne po kamienie, patyki, muszelki, pozostałości zwierząt, by po chwili eksperymentów, uderzania nimi o siebie i w podłoże, wypracować pierwsze, funkcjonalne membranofony i idiofony – instrumenty, których pryncypiów budowy spadkobiercami jesteśmy po dziś dzień. Ich prymitywna budowa z jednej strony – bo jak inaczej możemy powiedzieć o walcu obciągniętym skórą czy dwóch litych kawałkach drewna przypominających parę serdelków? – z drugiej zaś niebywała paleta brzmieniowa i bogactwo jakie oferują w rękach wprawionego wykonawcy, stanowią wręcz nieprzyzwoicie idealny przykład oksymoronicznej idei: mniej znaczy więcej.

Etniczne instrumenty perkusyjne, to innymi słowy instrumenty ludowe, które wykształciły się w konkretnym kręgu kulturowym oraz wyrastają z jego tradycji i praktyki muzycznej. Wiele spośród nich zdobyło w ostatnim stuleciu światową rozpoznawalność dzięki zyskującym na popularności gatunkom muzycznym oraz ich przenikaniu do kultury masowej. Przykładem tego zjawiska są ekspansywność kultury latynoamerykańskiej – jej muzyki i tańca – oraz fuzje poszczególnych nurtów z innymi gatunkami, jak choćby mariaż jazzu i muzyki afrokubańskiej w latach 40. XX wieku. Coraz większa łatwość przemieszczania się ludzi, ich migracja, postępująca globalizacja i przepływ informacji doprowadziły do wytworzenia się w wielu krajach środowisk multikulturowych stanowiących tygiel nie tylko obyczajów, tradycji i wierzeń, ale także muzycznych inspiracji. Muzyka, postrzegana jako żywa tkanka, pomimo swojej szczególnej wrażliwości, podatna jest na wszelkiego rodzaju stylistyczne transplantacje, a organy rytmiczne nad wyraz dobrze znoszą wszelkie zabiegi chirurgiczne. W tym kontekście swoistym stołem operacyjnym stał się grunt muzyki world, w której warstwa rytmiczna i perkusyjne instrumentarium wpisane są w DNA gatunku i stanowią częstokroć fundament muzycznego porozumienia ponad podziałami. Uczestnicząc w dźwiękowej orgii, przedstawicielom różnych kultur dane jest, stać się naraz jednym, muzycznym ciałem. Co znamienne, to właśnie rytmy i ich realizacja na bębnach oraz przeszkadzajkach, w przeważającej większości kultur świata, z wyłączeniem Europy, w której przez wieki rolę nadrzędną pełniła harmonia i melodia, stanowią determinant stylu, gatunku, a nawet tożsamości. Rdzennym mieszkańcom Ameryki Północnej (i nie tylko) bębny służyły jako środek komunikacji, w Afryce zaś zawsze pełniły istotne role podczas obrzędów i rytuałów. W Indiach, na przykład, każdy szanujący się muzyk musi opanować grę na jakimkolwiek instrumencie perkusyjnym. Pomimo różnic w systemach organizacji rytmu, tj. metrum, tym, co bezsprzecznie spala muzyków ze wszystkich stron świata jest naturalna, matematyczna właściwość budowania kombinacji rytmicznych na bazie uderzeń pojedynczych i podwójnych. Każdy rytm wzięty pod lupę i rozłożony na elementy pierwsze obnaża ten boski porządek rzeczy, który dla perkusjonistów nie stanowi żadnej tajemnicy.

Grupa etnicznych instrumentów perkusyjnych jest bogata jak świat, który nas otacza. Ma bardzo wielu reprezentantów i nie sposób byłoby przedstawić ich wszystkich w jakimkolwiek materiale edukacyjnym. Film pt. „Etniczne instrumenty perkusyjne”, będący częścią pięcioodcinkowego cyklu pn. „Perkusyjny wieloświat – podróż do świata rytmu”, zrealizowanego przez Fundację Ars Pro Cultura w ramach programu Narodowego Centrum Kultury Kultura w sieci stanowi próbę przybliżenia odbiorcy najbardziej popularnych i powszechnie dostępnych etnicznych instrumentów perkusyjnych. Podczas tej podróży do świata rytmu można się dowiedzieć podstawowych informacji o muzyce i wybranym, popularnym instrumentarium takich krajów jak:
– Kuba
– Peru
– Brazylia
– Gwinea
– Indie
Gośćmi odcinka są prawdziwi pasjonaci instrumentów perkusyjnych oraz muzyki world: instruktorka ze szkoły samby Escola Popular – Agnieszka Rędzikowska, założycielka szkoły gry na bębnach afrykańskich Folk’n’Roll – Sylwia Walczak, multiinstrumentalista i twórca muzyki world oraz specjalista muzyki orientalnej – Lucjan Wesołowski, hinduski perkusjonista specjalizujący się w grze na Tabli – Anil Kumar oraz perkusista-perkusjonista i założyciel Fundacji Ars Pro Cultura Artur Dawid Łukawski.

 

 

Film IIRozrywkowy zestaw perkusyjny 

Niewątpliwie najbardziej rozpoznawalnym instrumentem perkusyjnym, a ściślej ujmując grupą instrumentów jest rozrywkowy zestaw perkusyjny, bez którego nie można byłoby sobie wyobrazić współczesnej muzyki oraz muzycznego przemysłu rozrywkowego. Jego powstanie pod koniec XIX i w początkach XX wieku, podyktowane względami praktycznymi i ekonomicznymi, zrewolucjonizowało ówczesną praktykę wykonawczą i po raz pierwszy pozwoliło skupić w jednym człowieku energię całej sekcji perkusji – werblisty, bębnisty, czynelisty – wytwarzając jednocześnie nowe, nieznane dotąd zjawisko, które w branżowym żargonie jaki możemy zasłyszeć z ust mniej lub bardziej zawodowych muzyków, stanowiące jednocześnie najwyższą pochwałę, zwykliśmy określać mianem „bujania” lub „siedzenia”. Te z pozoru humorystyczne terminy zdradzają jednak dwie bardzo istotne cechy towarzyszące grze na zestawie perkusyjnym. Po pierwsze, „właściwie” wykonany przez perkusistę rytm wywołuje u odbiorcy mimowolną reakcję powodowaną swego rodzaju rozkoszą i satysfakcją. Przenikający słuchacza puls wnika w jego tkankę nerwową, uruchamia synapsy, aksony, pobudza neurony, by po uwolnieniu w nim niepohamowanej potrzeby współtworzenia, zakończyć ów proces tupaniem nogą, a w skrajnych przypadkach, ruchami całego tułowia identyfikowanymi zwyczajowo jako taniec. Po drugie, gra na zestawie powinna odznaczać się niezachwianym poczuciem pulsu, dającym innym instrumentalistom solidny fundament pod realizację harmonii, melodii czy improwizacji. Nabycie takich umiejętności nie jest jednak łatwe i w związku z tym należy się liczyć z wieloma latami zaangażowanej, metodycznej pracy. Czy się opłaca? To naturalnie zależy od wielu czynników: kontekstu, nastawienia, życiowych planów i siły naszej determinacji. Obecnie perkusja zdaje się coraz bardziej usamodzielniać, żyć własnym życiem, dążąc powoli do roli równoprawnego instrumentu solowego. W Europie cały czas jeszcze uczymy się doceniać perkusję, jej rolę i wykonawców oraz walczymy ze stereotypami zakorzenionymi w społecznej świadomości – z przekonaniami, które „odmuzykalniają” perkusistów. Podczas, gdy my w pewnym stopniu walczymy jeszcze o muzyczną emancypację…

…w kulturze amerykańskiej, na gruncie której zrodził się zestaw perkusyjny, wirtuozi tego instrumentu zajmują ważne miejsce w panteonie muzycznych gwiazd. Nie stoją w cieniu swoich kolegów z zespołu, lecz cieszą się poważaniem i rozpoznawalnością będąc zapraszanymi do audycji telewizyjnych typu late show. Szczególną uwagę w tym względzie zwracają na siebie programy Johnny’ego Carson’a z udziałem bębniarskiej legendy – Buddy’ego Rich’a czy talk shows Davida Letterman’a, w których gościli między innymi Tony Royster Jr., Gavin Harrison oraz Sheila E. W niezwykle popularnym late show prowadzonym przez Jimmy’ego Fallon’a kierownikiem muzycznym akompaniującego zespołu jest nie kto inny, jak Ahmir ‘Questlove’ Thompson – dj, producent i perkusista znany przede wszystkim z grupy The Roots. Amerykańscy Drummerzy od samego początku mocno angażowali się w rozwój zestawu nakreślając nie tylko drogę jego ewolucji, ale przyczyniając się w pierwszej kolejności do wypracowania nowoczesnych technik gry. Pokonywali bariery techniczne i stylistyczne. Ramię w ramię, wraz z pierwszymi producentami bębnów opracowali wynalazki, które niemal jak żadne inne przetrwały próbę czasu w niemal niezmienionej formie.

Ze względu na swoją powszedniość w wytworach muzycznej popkultury zestaw perkusyjny zdaje się nie mieć przed nikim tajemnic. Zidentyfikować perkusję jest w stanie niemal każdy zwykły zjadacz chleba i powszechnie wiadomo, iż składają się na nią nie tylko bębny, ale i „złote”, świecące się talerze. Gra się rękoma, trochę nogami, a poza tym… jest głośno (!). Osoby, które na co dzień konfrontują się z tym instrumentem częściej skupiają się zaś na aspekcie wykonawczym. Film pt. „Rozrywkowy zestaw perkusyjny” to próba zwięzłego, ale jednocześnie kompleksowego ujęcia tematów związanych z zestawem perkusyjnym takich jak: aspekt historyczny, drogi rozwoju (uwzględniające jego oblicze akustyczne i elektroniczne), budowa i części składowe oraz sposoby gry.

Za bębnami – Artur Dawid Łukawski

Film IIIPerkusja śmieciowa 

Nie ma zapewne na świecie osoby, która będąc dzieckiem nie wzięła do rąk drewnianych, kuchennych łyżek i nie próbowała nimi grać na garnkach, patelniach, wiadrach lub też innych utensyliach gospodarstwa domowego. Czy naśladujące muzyka mariachi pląsanie i grzechotanie paczką ryżu lub makaronu nie brzmi znajomo? Te, dla wielu ludzi pierwsze przejawy aktywności muzycznej traktowane są przeważnie jako niewinne wygłupy i nieco hałaśliwe żarty. Eksperymentowanie z perkusyjnymi dźwiękami jest w istocie wpisane w ludzką naturę i stanowi niejaką ewolucję naszych odwiecznych popędów – pogoni za muzyczną ekspresją. Już od niepamiętnych czasów nasi praprzodkowie sięgali po to co ich otaczało i gromadzili się by wspólnie pomuzykować. Początkowo czerpali z natury – kamieni, muszelek, a także pozostałości (!) zwierząt. Na drodze eksperymentów opracowali pierwsze instrumenty, które w ciągu wieków wyewoluowały do obecnych, zaawansowanych technologicznie form. Otaczający nas świat różni się jednak w sposób wręcz niewyobrażalny. Niepohamowany głód rozwoju i apetyt na posiadanie sprawiły, iż konsumpcjonizm stał się naszą religią. Dziś jak nigdy wcześniej problem stanowi ludzka ingerencja w środowisko, generowane przez człowieka zanieczyszczenie, eksploatowanie zasobów naturalnych i marnotrawienie dóbr. Nie dbamy o jakość. Zamiast naprawiać przedmioty, wyrzucamy je i kupujemy nowe. Co dzieje się ze starymi? To już nas nie interesuje. To oczywiście znak czasu, cecha dobrobytu, ale za jaką cenę? Tego dowiemy się już całkiem niedługo, jeśli zawczasu nie zaczniemy działać i nie zadbamy o nasz wspólny dom – planetę Ziemia.

Po lekturze powyższego akapitu można by zapytać: co wspólnego ma ekologia z perkusją czy z muzyką w ogóle? Istnieje co najmniej kilka wątków, które moglibyśmy ze sobą powiązać, ale najważniejszym zdaje się być wykorzystanie właściwości sonicznych naszych „śmieci” w służbie muzyki i idąca za tym możliwość spełnienia dobrego uczynku. Warto zdać sobie sprawę, iż rokrocznie wyrzucamy mnóstwo przedmiotów codziennego użytku, które, choć sobie na co dzień nie zdajemy z tego sprawy, dysponują olbrzymim potencjałem dźwiękowo-muzycznym. Niektóre z nich rzeczywiście nie nadają się do przeznaczonych im pierwotnie funkcji z racji wad, usterek czy nadgryzionej zębem czasu struktury. Inne ekspediujemy w ich ostatnią podróż w wyniku zmieniających się nam na przestrzeni lat gustów. Wyzbywamy się ich bezpowrotnie uprzątając zapamiętale nasze schowki, komórki oraz magazynki, zapominając przy tym, jak wiele spośród nich mogłoby dostarczyć nam frajdy gdybyśmy tylko raczyli dać im drugą szansę. Obdarowane chwilą cierpliwości i uwagi sprzężonej z kreatywnością mogłyby się nam naraz zdać niewyczerpanym źródłem inspiracji dźwiękowych. Jakimż wspaniałym narzędziem-instrumentem byłaby na przykład tara do prania? Czemu nie użyć by jej w dixiland’owym graniu? Już to zrobiono. I to dekady temu. A samochodowe bębny hamulcowe? Wysokie, metaliczne tony aż proszą się, by nagrać próbki ich brzmienia i wykorzystać jako sample w muzyce nowoczesnej. Znajdziemy zapewne i te, jeśli dobrze nadstawimy uszu. A plastikowe kubły o basowym tonie? Cynkowane wiadra przypominające brzmieniem korpusy timbalesów? Garnki imitujące brazylijskie dzwonki agogo? To wszystko świetnie nadaje się do ulicznego performance’u. Po co wyrzucać te rzeczy? Czy nie lepiej byłoby zebrać grupę przyjaciół, rodzeństwo bądź też zwyczajnie obcych sobie ludzi i poprzez kolektywne bębnienie wyzbyć się złych emocji? A może warto byłoby przygotować jakiś program i wyjść z tym na prawdziwą scenę, podobnie jak uczyniła to brytyjska grupa STOMP? A może jednak występy solowe? Możliwości są nieograniczone…

Perkusja śmieciowa to prelekcja będąca próbą uzmysłowienia nam wszystkim faktu, iż zewsząd jesteśmy otoczeni fantastycznymi instrumentami, po które wystarczy tylko sięgnąć ręką. Przedmioty codziennego użytku będące na wyposażeniu każdego gospodarstwa domowego oraz te przeznaczone do recyklingu mogą dzięki kreatywnemu zaadaptowaniu posłużyć tworzeniu niekonwencjonalnej muzyki perkusyjnej, integracji poprzez wspólną grę zespołową, a także stanowić choćby w najmniejszym ułamku element próby ochrony środowiska. Dla tych, którzy od zawsze marzyli o grze na perkusji, chcieliby zacząć, ale nie mają instrumentu i nie wiedzą od czego zacząć, perkusja śmieciowa stanowi idealną przepustkę do świata rytmu.

W filmie występuje Artur Dawid Łukawski

 

Film IVIdiofony – melodyczne instrumenty perkusyjne 

Na samym wstępie należałoby wyjaśnić swego rodzaju skrót myślowy czający się w słowach budujących wyrażenie „Idiofony – melodyczne instrumenty perkusyjne”. Instrumenty perkusyjne, jak wiemy, dzielą się na dwie grupy. Do membranofonów zaliczamy wszelkie instrumenty perkusyjne, których dźwięk powstaje poprzez wprawienie w drgania naciągniętej na nich błony. Idiofony zaś to instrumenty samodźwięczne, czyli takie, które generują dźwięk drganiem całego materiału, z którego są wykonane. Do idiofonów należą w równej mierze talerze perkusyjne, gongi, pudełeczka jak i marimby, wibrafony czy ksylofony. Tytułowe wyrażenie zatem, pomimo, iż jest pod wieloma względami uprawnione, rozmyślnie koncentruje uwagę na tych ostatnich – idiofonach sztabkowych. Czemu tak? Idiofony sztabkowe to absolutnie wyjątkowe instrumenty w perkusyjnym uniwersum, zasługujące na szczególne podkreślenie ich odrębności, a także odróżnienie nie tylko od wszelkiej maści innych idiofonów, które skądinąd przeważnie możemy kojarzyć z perkusjonaliami etnicznymi, ale przede wszystkim od dość dobrze zakorzenionych w społecznej świadomości membranofonów (bębnów), utożsamianych z perkusją w pierwszej kolejności. Na samym wstępie należałoby wyjaśnić swego rodzaju skrót myślowy czający się w słowach budujących wyrażenie „Idiofony – melodyczne instrumenty perkusyjne”. Instrumenty perkusyjne, jak wiemy, dzielą się na dwie grupy. Do membranofonów zaliczamy wszelkie instrumenty perkusyjne, których dźwięk powstaje poprzez wprawienie w drgania naciągniętej na nich błony. Idiofony zaś to instrumenty samodźwięczne, czyli takie, które generują dźwięk drganiem całego materiału, z którego są wykonane. Do idiofonów należą w równej mierze talerze perkusyjne, gongi, pudełeczka jak i marimby, wibrafony czy ksylofony. Tytułowe wyrażenie zatem, pomimo, iż jest pod wieloma względami uprawnione, rozmyślnie koncentruje uwagę na tych ostatnich – idiofonach sztabkowych. Czemu tak? Idiofony sztabkowe to absolutnie wyjątkowe instrumenty w perkusyjnym uniwersum, zasługujące na szczególne podkreślenie ich odrębności, a także odróżnienie nie tylko od wszelkiej maści innych idiofonów, które skądinąd przeważnie możemy kojarzyć z perkusjonaliami etnicznymi, ale przede wszystkim od dość dobrze zakorzenionych w społecznej świadomości membranofonów (bębnów), utożsamianych z perkusją w pierwszej kolejności. 

Jeśliby spytać na ulicy pierwszą napotkaną osobę czym, jakim instrumentem jest marimba, wibrafon lub ksylofon, to najdelikatniej rzecz ujmując, nie spotkalibyśmy się z satysfakcjonującą nas – entuzjastów tematu – reakcją. Ba… O pożądaną, pozytywną odpowiedź trudno czasami wśród profesjonalnych muzyków, co już w zupełności napawa smutkiem. Być może ksylofon z racji swojego orkiestrowego zastosowania liczyć może jeszcze na cień rozpoznawalności, zaś wśród fanów jazzu znaleźlibyśmy może kilka osób, które znają wibrafon, ale to za mało… A marimba? Dlaczego tak się dzieje? Wynika to przede wszystkim ze ścieżki rozwoju tych instrumentów – ich afrykańskiego rodowodu, przepoczwarzeń, migracji i czasu ich rozkwitu. W zachodniej muzyce pojawiły się dość późno i początkowo pełniły role drugoplanowe – kolorystyczne, jednak to czego nie można im odebrać, to dynamizmu z jakim walczyły i walczą o pozycję równoprawnego instrumentu solowego. Owa muzyczna emancypacja trwa w dalszym ciągu i co napawa optymizmem, to logarytm/krzywa dynamizmu z jaką instrumenty sztabkowe zyskują szacunek i zainteresowanie. A to za sprawą rozwoju literatury muzycznej, coraz bardziej wymagających kompozycji oraz niebotycznego wzrostu umiejętności technicznych wykonawców i ich coraz pełniejszych interpretacji muzycznych. Melodyczne instrumenty perkusyjne zwane dalej „sztabkami” zaczynają doganiać innych, słynących ze swej solowej roli konkurentów (podkreślić przy tym należy, iż wyścig ten nie odbywa się jednak na polu wirtuozerii, gdyż tę „malleciści” osiągnęli już dawno), a przy tym nie oddają pola, jeśli chodzi o zastosowanie w muzyce kameralnej. Grunt tej ostatniej stanowi dla sztabek, a także i wszystkich instrumentów perkusyjnych in genere niezwykle żyzną ziemię, nagradzającą trud swych gospodarzy bogatym plonem. Z połączenia dwóch szczepów – membranofonowego i idiofonowego – jesteśmy w stanie wytworzyć najznamienitszy, najszlachetniejszy muzyczny trunek o kompleksowym, bogatym barwowo bukiecie. Tłumacząc to innymi słowy, perkusyjna muzyka kameralna ma swój niepowtarzalny charakter i koloryt, którymi zaszczepić możemy każdą warstwę muzycznego dzieła – nie tylko rytmiczną, ale także harmoniczną i melodyczną – rzadko spotykaną dywersyfikacją brzmieniową odnajdywaną w ramach jednej sekcji instrumentów. 

Ciepłe, przyjemne brzmienie sztabek uzupełnia niewątpliwie urokliwy i majestatyczny wygląd. Postawa stojąca za instrumentem oraz praktyka wykonawcza wywierają na wykonawcy presję ruchu i cielesnej ekspresji, na które słuchacz-widz nie może pozostać obojętnym. Coraz lepiej ukorzenione w kulturze muzycznej sztabki będą w najbliższym czasie coraz silniej penetrować umysły i serca odbiorców, a my mamy szczęście, iż możemy ten proces obserwować i wspomagać. 

Przekaz filmu pt. „Idiofony – melodyczne instrumenty perkusyjne”koncentruje się na melodycznych instrumentach sztabkowych przynależących do jednej z dwóch grup na jakie dzielimy całe instrumentarium perkusyjne. W przeciwieństwie do membranofonów, czyli instrumentów, z których dźwięk wydobywany jest w wyniku wprawienia w ruch naciągniętej membrany, idiofony to instrumenty  samodźwięczne, czyli takie, które wydają dźwięk po wprawieniu w wibracje, dzięki stałej gęstości materiału, z którego są zrobione. Do idiofonów należą m.in. talerze i różnego rodzaju drobne perkusjonalia, jednak to instrumenty sztabkowe takie jak marimba, wibrafon czy ksylofon  pozwalają perkusistom eksplorować świat nie tylko rytmu, ale także harmonii i melodii, a tym samym realizować solową ścieżkę kariery lub konkurować z innymi instrumentalistami na scenach muzyki kamerlanej.

Świat instrumentów sztabkowych przedstawiają współtworzące duet Dalbergia Duo dr Julianna Siedler-Smuga oraz dr Anna Rutkowska.

 

Film VPerkusja symfoniczna 

Środowisko orkiestry symfonicznej to niesłychanie różnorodny świat instrumentów wszelkiej maści. Spośród wszystkich grup instrumentów współtworzących ciało orkiestry, organ perkusji nie jest może najliczniejszym pod względem stanu osobowego (bo ten potrafi się rozszerzać i kurczyć w zależności od potrzeb), lecz z pewnością sekcją owianą swego rodzaju bajkową tajemniczością. Przestąpieniu progu magazynu z symfonicznymi instrumentami perkusyjnymi towarzyszy zawsze osobliwe podniecenie i fascynacja dająca się porównać jedynie z przekroczeniem bramy skarbca Ali Baby. Mnogość kształtów, rozmiarów, kolorów i tworzyw przenosi człowieka do warsztatu elfów Świętego Mikołaja. Kompozytorzy muzyki symfonicznej od zawsze bardzo doceniali bogactwo tych „zabawek” wykorzystując chętnie perkusjonalia jako źródła efektów specjalnych, ceniąc ich kolorotwórczy potencjał i plastyczność w budowaniu napięcia. Częstą praktyką jest, iż twórca włącza do swojej muzyki instrumenty pochodzenia etnicznego (gongi, bębny japońskie), prototypowe wynalazki (tubafony) czy przedmioty użytku codziennego lub specjalnego (młoty, pistolety). Oczywiście „drobiazgi” takie jak trójkąt czy terkotka mają już dłuższą tradycję muzycznej praktyki wykonawczej, natomiast należy pamiętać, iż w swoim czasie stanowiły pewne novum.
Wiele z instrumentów perkusyjnych wykorzystywanych w dzisiejszych orkiestrach symfonicznych wywodzi się w prostej linii od instrumentów wykorzystywanych dawniej w wojskach różnych nacji. Bębny od zawsze nadawały rytm i służyły komunikacji na odległość. Świetnie nadawały się do wyzaczania tempa marszrucie czy wiosłowaniu na galerach. Z czasem praktyka i potrzeby przekształcały pierwotne wersje instrumentów nadając im konkretny kształt i charakter. Do symfonicznych form muzycznych przenikały elementy militarnego wykonawstwa. Kotły jako instrumenty membranowe o określonej wysokości dźwięku, precyzyjnie strojone, świetnie podkreślają podstawę basową harmonii. Werbel i jego chrupkie brzmienie, zawdzięczane sprężynom na dolnej membranie lubi wprowadzać kontrapunkty, ostinata lub akcentację. Do powyższych instrumentów, aby sekcja perkusji była kompletna (przynajmniej w podstawowym wariancie) należy dodać jeszcze Wielki Bęben – Gran Cassę oraz talerze Piatti a due.
Inną gałąź instrumentów orkiestrowych okraszających muzykę swoim melodycznym jestestwem stanowią idiofony o określonych wysokościach dźwięków, takie jak dzwoneczki chromatyczne (błędnie nazywane cymbałkami!, które przecież są instrumentem strunowym), dzwony rurowe (imitujące dzwony kościelne), ksylofon, marimba, wibrafon oraz czelesta będąca jednocześnie instrumentem klawiszowym i perkusyjnym.

Opowiadając o świecie perkusji symfonicznej nie można zapominać o bohaterach obsługujących wyżej wymienione urządzenia. Orkiestrowa gra rządzi się swoimi odmiennymi prawami i bardzo różni się od wykonawstwa w jakimkolwiek innym zespole muzycznym. Prym w orkiestrze wiedzie dyrygent – interpretator dzieła – przekazujący wskazówki i sugestie realizującym je później muzykom. Dyrygent wyznacza puls, tempo i jego zmiany, różnicuje dynamikę. Specyfika podążania za gestami Maestro wymusza na perkusistach niezwykłą koncentrację i rodzi pewną trudność wynikającą po pierwsze: z właściwego zidentyfikowania ruchów prowadzącego i wyznaczanych przezeń miar, a po drugie: z charakteru instrumentów perkusyjnych, czyli krótkiego dźwięku, który ginie błyskawicznie po uderzeniu (pomijając rzecz jasna instrumenty długo wybrzmiewające, takie jak dzwony rurowe czy gongi). Punktualność uderzeń w orkiestrze ma naprawdę duże znaczenie i liczy się to, by dźwięki „spadały” dokładnie tam, gdzie wskazuje miarę ręka. Kontrola uchem przy dużych salach koncertowych i umiejscowieniu z tyłu orkiestry też nie należy do najłatwiejszych. Powyższe jest powodem, dla którego perkusiści postrzegani są jako osoby, na których spoczywa wyjątkowa odpowiedzialność. Czy do zagrania jest właśnie atonalna seria dźwięków na ksylofonie czy jedno uderzenie na trójkącie, wymaga się od nich prawdziwego kunsztu w swoim fachu.

Perkusja symfoniczna to sekcja instrumentów perkusyjnych wymagająca od grających kolektywnego podejścia i umiejętności pracy w zespole. Uczy pokory. Wysiłek i serce włożone w lata nauki by (tak jak w dowcipie) dostać się do filharmonii obdarowują perkusistę przepustką do świata niesłychanych doznań dźwiękowych.
Film pt. „Perkusja symfoniczna” koncentruje się na przedstawieniu najczęściej spotykanego w filharmoniach całego świata instrumentarium perkusyjnego, które tworzą takie instrumenty jak kotły, werbel, dzwonki, dzwony rurowe, duży bęben, talerze piatti a due, a także cała masa drobnych instrumentów efektowych. Jaki jest rodowód kotłów? Jak brzmi flexaton? Na te pytania będzie znał odpowiedź każdy, kto obejrzy wykład dr Anny Rutkowskiej.